Gatunki filmowe

Fraza „gatunki filmowe” to istna puszka Pandory, w której kryją się nieskończone pokłady akademickiego bełkotu. Jednak, aby stworzyć i sprzedać sensowny scenariusz, trzeba wiedzieć, gdzie umiejscowić swoje dzieło. I pamiętać, że dobre kino to kino gatunkowe.

W Polsce z kinem gatunkowym jest mocno średnio, po części za sprawą hołubienia dziadowskich filmów, którym od czasu do czasu uda się zgarnąć jakąś festiwalową nagrodę. Trafnie to ujął poznański filmoznawca Marek Hendrykowski.

***

Tak zwany film autorski zdobył sobie u nas niezasłużenie wysoką pozycję: jedynie „prawdziwej” twórczości w sferze sztuki filmowej. Skutki znamy. Zabsolutyzowana ponad wszelką miarę „sztuka” wyparła niemal całkowicie ze świadomości „autorów filmowych” pojęcie kunsztu, w tym między innymi kunsztu pisania scenariusza filmowego.  (...) „Kino artystyczne” i „film autorski” ciągle jeszcze funkcjonują w Polsce na zasadzie poręcznego usprawiedliwienia myślowej tandety i niepisanego prawa do warsztatowej bylejakości. Nieudany film to nadal niespełnione „dzieło sztuki”, które nie do końca się twórcy udało.

Marek Hendykowski, Scenariusz filmowy i jego odmiany. Studium przedmiotu. „Images” 11, 2012, 20, s. 134–135.

***

W ostatnich latach chyba najbardziej odjechaną klasyfikację gatunków filmowych popełnił Eric R. Williams, scenarzysta i (zdecydowanie bardziej) akademik z Ohio University. Zainspirowany Linneuszem napisał książkę Screenwriters Taxonomy, gdzie zamiast typów, rzędów i gromad mamy supergatunki, makrogatunki, mikrogatunki etc.

Jest to jakiś pomysł na okiełznanie rzeczywistości, na pewno Williams ma rację, że fraza „gatunek filmowy” za sprawą swojej pojemności praktycznie nic nie znaczy. Ale gdzieś po drodze klasyfikowanie staje się celem samym w sobie.

Najciekawszy jest jednak podział, jaki proponują Robin U. Russin i William Missouri Downs. Nie patrzą z perspektywy obserwatora, który próbuje nazwać gatunki filmowe – niczym biblijny Adam nazywający wszelkie stworzenia. Oni mają inny, genialny wręcz punkt wyjścia.

***

Gatunki filmowe to klasyfikacja emocji, których szukamy.

Robin U. Russin, William Missouri Downs, Jak napisać scenariusz filmowy?, Warszawa 2011, s. 186.

***

Wyróżniają następujące uczucia: odwagę, strach, żądzę wiedzy, śmiech i miłość, będące głównymi kategoriami, w których zawierają się gatunki (czy podgatunki) filmowe.

Odwaga: film akcji/przygodowy * wojenny * western * historyczny *science fiction.

Strach: horror.

Żądza wiedzy: kryminał * thriller * thriller polityczny * thriller erotyczny (Nagi instynkt).

Śmiech: komedia sytuacyjna * farsa * komedia romantyczna.

Miłość: romans * melodramat * miłość platoniczna (Cinema Paradiso).

***

Filmy można opisać też w inny sposób, mając na uwadze kryteria techniczne (np. film animowany, musical etc.), budżet (blockbuster, film niezależny etc.) czy konkretną grupę odbiorców (np. chick flick). One są ważne, by scharakteryzować (pomysł na) film, ale na poziomie konceptualnym te pięć kategorii/uczuć są świetnymi drogowskazami.

Nie licząc większości akademików, wszyscy zgadzają się, że trudno o „czyste gatunki” i w zasadzie każdy film jest na swój sposób hybrydowy, ale któraś z powyższych pięciu kategorii będzie jednak dominująca. Bardziej ludzie się śmieją czy zaciskają nerwowo ręce?

Zresztą podpadanie pod dwie kategorie nie stanowi jeszcze problemu, gorzej jak nie pasuje do żadnej. To poważny sygnał ostrzegawczy, że scenariusz jest o niczym.

Komentarze